Znoszą miód, kwiatom wyczarowany, A potem barwią się, szumią, pachną trujące miłosne napoje. W wierszach, jak w retortach szklanych. wyśmienity 1 głos. Dodaj do ulubionych. Tweetnij. przysłano: 5 marca 2010. Do Marii Pawlikowskiej, wiersz klasyka na Wywrocie.
Kot, kocurzak miauczurny, wlazł w psocie-łakocie. I podwójnym niekotem ściga cień zielony. A ty płotem, kociugo, chwiej, A ty kotem, płociugo, hej! Bezślepia, których nie ma, mrużąc w nieistowia. Wikłające się w plątwie śpiewnego mruczywa, Dziewczynę-rozbiodrzynę pod pierzynę wzywa. Na bezdosyt całunków i mękę ustowia.
TEKST: Julian TuwimMUZYKA: HA_WK!Występ jest fragmentem koncertu eliminacyjnego konkursu na utwór muzyczny do tekstu Juliana Tuwima, zorganizowanego przez Do
Julian Tuwim Najukochańsza moja, wieczna i jedyna, Zza oceanu ślę tę garstkę smutnych słów O tym, że kocham cię, że tęsknię, że wspominam I jedną myślą żyję: że cię ujrzę znów. Zbolałe serce moje znajdziesz w każdym słowie, Ty, która stałaś się marzeniem mym i snem!
Lokomotywa jest zatem: „ciężka i ogromna”, a jej wielkie wagony wykonano z „żelaza i stali”. Tuwim sięga również po charakterystyczną dla dziecięcej poezji animizacj ę. Lokomotywa zostaje zatem przedstawiona jako ogromny, czujący stwór, który strasznie się poci i sapie. Taki pociąg jest w stanie udźwignąć aż
Juliana Tuwima i Ireny Tuwim, założona w 2006 r., przez córkę Tuwima Ewę Tuwim-Woźniak. Odznaczenia, nagrody i wyróżnienia. Order Sztandaru Pracy I klasy (1949) Złoty Wawrzyn Akademicki (1935) Nagroda Literacka miasta Łodzi – dwukrotnie (1928, 1949) Nagroda polskiego PEN Clubu (1935) Nagroda Państwowa I stopnia (1952)
sXiB. Tańczyli na moście,Tańczyli noc katy, wyrzutki,Wisielce, prostytutki,Syfilitycy, nozownicy,Łotry, złodzieje, chlacze na moście,Tańczyli do ladacznice,Wariaci, chytre szpicle,Tańczyły tan ulice,Latarnie, szubienice, na mościeDostojni goście:Psubraty:Starcy rozpustni, stręczyciele,Wstydliwi samogwałciciele,Wzięli się za ręce,Przytupywali,Grały harmonie, harmoniki,Do świtu grali,Tańczyli swój taniec dziki:Dalej, Dalej!żarli. Pili. był jeden obcy,Był jeden nieznany,Patrzyli nań spode łba,Ramionami wzruszali, go na stronę:Mówili, mówili, Rudy, czerwony:- Coś za jeden? drugi, bez nosa,Krościasty:- Coś za jeden? pijus, wycedził:- Coś za jeden? Magdalena:Poznała, powiedziała...Płakał...Ucichło. Coś ziemię padli. się, aby przeczytać cały tekst.
(ur. 13 września 1894 w Łodzi, zm. 27 grudnia 1953 w Zakopanem) – polski poeta żydowskiego pochodzenia, pisarz, autor wodewili, skeczy, librett operetkowych i tekstów piosenek, jeden z najpopularniejszych poetów dwudziestolecia międzywojennego. Współzałożyciel kabaretu literackiego „Pod Picadorem” i grupy poetyckiej „Skamander”. Bliski współpracownik tygodnika „Wiadomości Literackie”[a]. Tłumacz poezji rosyjskiej, francuskiej, niemieckiej oraz łaciny. Brat polskiej literatki i tłumaczki Ireny Tuwim, kuzyn aktora kabaretowego i piosenkarza Kazimierza "Lopka" Krukowskiego. Jego bratem stryjecznym był aktor Włodzimierz Boruński. Podpisywał się ponad czterdziestoma pseudonimami Oldlen, Tuvim, Schyzio Frenik, Wim, J. Wim, Pikador, Roch Pekiński. A ja tak sobie wieczoremA ja tak sobie wieczorem po ulicy chodzę,Z podniesionym kołnierzem przy wytartym palcieAbecadłoAbecadło z pieca spadło, O ziemię się hukło, AkacjeBiałe akacje tchną wonią opiłąPod nocą srebrno-modrą,ApokalipsaCiosami świateł ciemności rozciąłBlask stutysięczny, nożowy to uroczy facet!kulturalny, religijny,Bal w operzeI zrzucony jest smok wielki, wąż on starodawny, którego zowią diabłem i szatanem, który zwBamboMurzynek Bambo w Afryce mieszka czarną maskórę ten nasz kolezka Berlin 1913O, smętne, śnieżne nevermore!Dni utracone, ukochane!Biblia cygańskaJaka, sądzisz, jest biblia cygańska? Niepisana, wędrowna, wróżebna. BiologiaBaby latem w babach się grzeją,Brzózka kwietniowaTo nie liście i nie listki,Nie listeczki jeszcze nawet -Całujta mnie w dupęApsztyfikanci grubej Berty I katowickie węglokopy, Chrystus miastaTańczyli na moście,Tańczyli noc całą. Chrystusie...Jeszcze się kiedyś rozsmucę, Jeszcze do Ciebie powrócę, Ci Którzy Nie Wiedzą...Ci, Którzy Nie Wiedzą,Że Nie Wiedzą -Ciemna nocCzłowieku dźwigający,Usiądź ze dziś rano czereśnie, Ciemno-czerwone czereśnie, Czyhanie na BogaKto on zacz - nie wiem, lecz wszędzie Go czuję... Błąkamy się po gwiazdach, po wichrach, po ziemi, DeszczykJak wesoły milion drobnych, wilgotnych muszek,Jakby z worków szarych mokry, mżący maczek,Do krytykówA w maju Zwykłem jezdzić, szanowni panowie, Do LosuMiłość mi dałeś, młodość górną,Dar ładu i wysokie Marii PawlikowskiejO, staroświecka młoda pani z Krakowa! Strzeż się ! Biskup pieni się i krzyczy: horrendum! Do prostego człowiekaGdy znów do murów klajstrem świeżymPrzylepiać zaczną obwieszczenia,Dwa wiatryJeden wiatr - w polu wiał,Drugi wiatr - w sadzie grał:Epistoła sentymentalna1Cieplutko w moim pokoiku,ErotykJuż się o grzechy noce proszą,Już z wiosny znów jak z bólu krzyczę,Erotyk o bzachBzy gęsto sterczą sztorcem, Gruboziarniste i mokre,Et arceoOdi profanum vulgus. Kościół czy kawiarnia,Republika czy koni, wiec szewców czy armia,EwaZaczęło się to dawno, dawno, Najdawniej jak pamięć sięga, Exegi monumentum...Smutek mnie obrósł kamieniemI trwam, wspaniale pieśńDwudziestoletni bracia moi!Dwudziestoletnie moje siostry!Gawęda rymowana o ojcu i synu o dwóch miastach i starej piosenceW mieście Łodzi, czterdzieści lat temu,Pewien ojciec synkowi małemuGdybym był krzakiem świeżych, najczerwieńszych róż...Gdybym był krzakiem świeżych, najczerwieńszych róż,(A umieją one świeże być! Czerwone!)Giętko, żywo splatają się moje myśli...Giętko, żywo splatają się moje myśli,Jak dziewczynie koszyk z wikliny to co za makabryczna kolejka?Kto do Cienia z hołdami się tłoczy?HumoreskaNoc czarna, krucza,Na ogród spadła,InneZawsze gdy na mnie spojrzyszwiedz, że jestem smutnyIntymny wierszWarto, warto żyć,Wtedy pachniałaś bzami,Ja do ciebie nie mogę, nie mogę...Ja do ciebie nie mogę, nie mogę...Przyjdź ty, lesie, do mnie, do Bolesław Leśmian napisałby wierszyk „Wlazł kotek na płotek”Na płot, co własnym swoim płoctwem przerażony,Wyziorne szczerzy dziury w sen o niedopłocie,Jesteś znowuJesteś znowu! Mój Boże! Jak mi serce bije!Jak mi sie wzrok owiośnił! Jak świat rozradował!JeżeliA jeżeli nic? A jeżeli nie?Trułem ja się myślą złudną,Kamienie raczej rąbaćKamienie raczej rąbać dla czerstwego chlebaI żuć go, by znów siły zdobyć na rąbanie,Karta z dziejów ludzkościSpotkali się w święto o piątej przed kinemMiejscowa idiotka z tutejszym Ogniskiem pachną te pogańskie lata, Gdy iskrami trzaskały żagwie jałowcowe KobieceZ rzeki szła wczesna. szczęśliwą (II)Miauczy kotek: miau! - Coś ty, kotku, miał? LiliaRozchyliłem stulone płatki i pokazałem jej wstydliwe wnętrze kwiatu. - Niech pan przestanie. List do kobietyGdybym ja nie był poetą,A pani nie była kobietą,List zza oceanuPiosenka Listy miłosneInkunabuły, papirusy, palimpsesty!Słowa runiczne! Etruskie słowa!LokomotywaStoi na stacji lokomotywa, Ciężka, ogromna i pot z niej spływa: LosTaki to już los mój będzie,Takie to już miłowanie:Ławka wyobraźniNiby zwykły lecz niezwykły dzień słońca nie zapędzi w cień. W tym dniu musi byćsłonecznie, bo w takim dniu jeŁódźGdy kiedyś czołem dosięgnę gwiazdI przyjdzie chwały mej era,MelodiaWczesna jesień - oto moja ranek - kolor mego mieszkania. W strasznych mieszkaniachStrasznie mieszkają straszni tak szczęśliwie,Tak nieszczęśliwie, jak ja umiem,Miłość najważniejszaTy jesteś moją żoną, to we krwi mojej tłuczePopłochem, szczęściem, strachem, radością i wyskokiem!Mna zbytnie a niepowściągliwe dziwkochwalstwo naszego wiekuZanadto się z damą cackaSzarmancka brać literacka. ModlitwaModlę się, Panie, ale się nie korzę:Twarde są słowa modlitwą dzionekLedwo słoneczko uderzyW okno złocistym promykiem,MomentW szarym oknie sklepiku stała srebrna trumienka,A przed szybą - maleńka, biedna, chuda Tuwima działaZabrali kiedyś, dziewczynie coś,co kryła przed światem ludziom na złość,MyślDoprawdy, żyję bardzo. Ale ja właściwie Mam w życiu migotliwym jedną myśl jedynie, Na nożeDzika gra! Straszna gra!Oczy płoną! Serce gorze!Narodził się JezusNarodził się Jezus w ubogiej stajence,By przynieść nam radość i Boskiej Panience,Nasza mądrośćJakże ja cię będę uczył tej mądrości?Myśmy ludzie cisi, myśmy ludzie prości. NaukaNauczyli mnie mnóstwa mądrości, Logarytmów, wzorów i formułek,NiczyjNiczyj ja jestem na świecie,Niczyj, jak trawa lub zdrój,Nie poradzi tu żaden Protokół surowy...Nie poradzi tu żaden Protokół surowy,Żadne ceremoniału rygory niezłomne:Nie śmiej się z nich...Nie śmiej się z nich. Nie wolno. Nie drwij. Bo to przecież tacy biedni, tacy mali ludzie...Nieznane drzewoGdzie jesteś, drzewo mocne i dumne, Rozgałęzione, liściami szumne, NocPrzyjdziesz nocą. Zostaniesz do ranaI otulisz mnie lekko popołudni szare, miejskie nudna jałowość ulic i "Gazecie warszawskiej"Dość dużo rozumiem i wiem jak na "wieszcza",Lecz jedno wyjaśnić mi proszę:O St. i pianą z pyskaPluje, parska i pryska,O suficieOdkąd płyniesz po tym mieszkaniu,Tym więzieniu moim dozgonnym,O wielki Boże et cetera...O wielki Boże et cetera,Cóż to się ze mną stało nagle,OdpowiedźGdzież mnie do poematów? Ledwo wiersz wykrztuszęZ rozdygotanej krtani, drżąc o każde słowo,Ofiarowując sercePosyłam ci bezdomne moje chcesz z nim szpitalneUchwyć tę dziwną chwilę, tę niewysłowioną,Co zwykle po południu schodzi na ulicęOkularyBiega, krzyczy pan Hilary: "Gdzie są moje okulary?" OnaKiełkował w duszy dziwny niepokój. (Przeczucia).Ktoś grał (z moderatorem) fantazję ErotykSkładałem ci wizyty,Okrutnie niezdobytej,Pan HilaryBiega, krzyczy pan Hilary:"Gdzie są moje okulary?"PatriotaKarczemny jestem człowiek, karczemny patriota, Paulinka kretynkaPięcioletnia Paulinka uprzejma i miłamimo innych przymiotów bardzo skromną stolicZebrały się na targi i przekupyZwycięskie wrogi, zbrojne wolą silną,Piotr PłaksinWiliamowi Horzycy Po prostuTak - po prostu: ten las i ta chwilaWtedy rano, dwanaście lat usta Twoje, całowałem je w ciemności, w czarnym aksamicie miłosnej nocy...Całowałem usta Twoje i wyczuwałemPoeta opętany uprzedza, na wszelki wypadek, Bogu ducha winną żonęA jeżeli ja ci nagle syknę, świsnę i dam nura,Trzasnę plackiem o posadzkę i płomieniem buchnę wzwyż?PoezjaPowstał w duszy mej wprost szaleńczy plan,Plan, który można przyrównać herezji:Pogrzeb PrezydentaKrzyż mieliście na piersi, a brauning w kieszeniZ Bogiem byli w sojuszu, a z mordercą w pakciePokaż się z daleka...Pokaż się z daleka,Choćby z najdalszego,Potężny dzień! Na dobrych dziesięć burz pamiętnych...Potężny dzień! Na dobrych dziesięć burz pamiętnychStarczyłoby tych zderzeń wichury ze słońcem,Powiedzieć ci nie mogęPowiedzieć ci nie mogę, jaki to żal bezbrzeżny: dzień dzisiaj taki biały i taki bardzo śnieżny Prośba o piosenkęJeżelim, Stwórco, posiadł Słowo, dar twój świetny, Spraw, by mi serce biło gniewem ocean&Prośba o pustynięJuż ja z ziemi nieba nie widzęJuż i gwiazdy na mnie nie wejrząPrzy okrągłym stoleDu holde Kunst,in wieviel grauen StundenPstrykSterczy w ścianie taki pstryczek, Mały pstryczek-elektryczek, PtakNa gałązce usiadł ptak: Zaszczebiotał, zatrzepotał Ptasie radioHalo! halo! Tutaj ptasie radio w brzozowym gaju, Ranki jesienneTylko te chłodne, pogodne, Przewiewne ranki jesienne, RanyjulekPowinienem z wiatrami po ulicach się włóczyć,W tłoku miast, podchmielony, najradośniej się chwiać,RaportO film, panie ministrze,Obrazili się wachmistrze;RodowódPo co się ciskasz, mój Wuerze,Po co wymyślasz mi od żydka?Rozwiązują się nagle i lekko...Rozwiązują się nagle i lekko,Opadają, jak płatki kwiatów,Rzecz CzarnoleskaRzecz Czarnoleska - przypływa, otacza,Nawiedzonego niepokoi dziadek rzepkę w ogrodzie, Chodził te rzepkę oglądać co dzień. Rzeź brzózBrzozom siekierą żyły otworzę,Ciachnę przez ciało, rąbnę przez korzeń,ScherzoŚpiewała wesoło- i nagle w śmiech,Sam śpiew ją rozśmieszył: że mi się coś dziwnego:Była aleja długa,SitowieWonna mięta nad wodą pachniała,Kołysały się kępki sitowia,Skakanka"Żeby kózka nie skakała,Toby nóżki nie złamała".SkwarByło raz bardzo gorąco. Nieruchome, nagrzane powietrze. W najsroższy upał leżałem na słońcu, lubując sięŚlusarzW łazience cos sie zatkało, rura chrapała przeraźliwie, aż do przeciągłego wycia, woda zaś kapała ciurkiSłoń TrąbalskiBył sobie słoń wielki - jak się ten słoń Tomasz Szymanowskiemu SłowisieńW białodrzewiu jaśnie dzni słoneczko, Miodzie złoci białopałem żyśnie, Słówko o księżycu w stawieKsiężyc do wody się rzucił,Fosforycznym świeci i ciałoI Sokrates tańczącyPrażę się w słońcu, gałgan stary...Leżę, wyciągam się i znudzenia, ze znużenia Pusto, sennie, mdło. Spóźniony słowikPłacze pani słowikowa w gniazdku na akacji, Bo pan słowik przed dziewiątą miał być na kolacji. SprzątanieAbsurdalne czynności. Elektrolux- słoń-Ssącą trąbą wyje. Żrącym sadłemStaruszkowiePatrzymy sobie na ulicePrzez wpółrozwarte okienniceSztandarPrawda, prawda, czarnoleski Janie:"Serce roście patrząc na te czasy!"Tak i nieJuż mi jest wszystko jedno,Czy powiesz "nie" czy "tak",TrawaTrawo, trawo do kolan!Podnieś mi się do czoła,TyTy trzymasz mnie na ziemi,Ty wznosisz mnie do nieba,U Stóp ZbawicielaNa krzyżu w cierpieniach umierał ZbawicielKrwią oczy zalane, oddawał swe gdyby nigdy nic:WieźliVenusGdy Venus miała szesnaście lat, Zauważyli rodzice, W lesieNa twardych korzeniach ślisko, Na mchu głęboko i miękko, Wiatr ją prosiW dzień jest wietrznie, słonecznie i wrześniowo złociście, Nocą wiatr ociemniały suche przewraca wierszCzasem u szczytu ulic zachód żółtym blaskiemMury niebios rozwala na złomy czym? O pewnym wina i czerwca był powściągliwyNie wiem jak to wyrazić... Bo wszystkoma swoją miarę i stopnie i skalę...Wiersz, w którym autor grzecznie, ale stanowczo uprasza liczne zastępy bliźnich, aby go w dupę pocałowaliAbsztyfikanci Grubej Berty I katowickie węglokopy, WiosnaGromadę dziś się pochwali,Pochwali się zbiegowiskoWspomnienieMimozami jesień się zaczyna,Złotawa, krucha i ci wszystko: każdy sen i drgnienie,Każdy nerw ciała, każdy ruch i krok!Z okruszynami młodości - co robić?Z okruszynami młodości - co robić? Rozrzucić ptakom?Można i ptakom rozrzucić, można i w słowa wierszy o Małgorzatce1 Zacisnąć pięści, zaciąć zęby...Zacisnąć pięści, zaciąć zęby, Spod bruzdy gniewu patrzeć w świat, Zakochany bibliofilBallada Tragiczna Zapach szczęściaWtedy paloną kawą pachniało w kredensieA zimne, świeże mleko, jak lody, mi się w życiu szczęściło i szczęści...Zawsze mi się w życiu szczęściło i szczęści,Los mi nie pożałował ni darów, ni pieszczot...Zdarzyło mi się to pierwszy raz...Zdarzyło mi się to pierwszy raz -Na palcach chodzić po ogrodzie. Zmęczony burz szaleństwemZmęczony burz szaleństwem, jak statek pijany,Już niczego nie pragnę, jeno wielkiej ciszyZnów to szuranie..."Wznoszą się prostaczkowie i osiągają niebo - a my ze swoją wiedzą pogrążamy się w piekle."Zupełnie nieznajomej, raz widzianej...I podejde na coś powiem, jak to zwykle...ŻycieDo krwi rozdrapię życie, Do szczętu je wyżyję, Życie mojeKrwi, snów, mknień, żądz,Gór, chmur, drżeń, zórz,Życie? - Rozprężę szeroko ramiona...Życie?Rozprężę szeroko ramiona,ŻydekŚpiewa na podwórku, tuląc się w łachmany,Mały, biedny chłopiec, Żydek chytrzy, brodaci,Z obłąkanymi oczyma,
Interpretowany wiersz Juliana Tuwima noszący tytuł „Do prostego człowieka” jest najbardziej znanym i jednym z ważniejszych polskich manifestów pacyfistycznych. Podmiot liryczny w jawny sposób krytykuje idee związane z konfliktami zbrojnymi. Punktuje wywoływanie ich z powodów ekonomicznych, zwracając się do tytułowego prostego człowieka, który podczas wojny traci najwięcej. Ze względu na chęć dotarcia do nich, Tuwim opublikował swój utwór w dzienniku „Robotnik” w wydaniu z 27 października 1929 roku. Tekst spopularyzował zespół Akurat, tworząc muzyczną aranżację „Do prostego człowieka” i umieszczając ją w realiach wojny w Iraku (2003).Interpretowany wiersz „Słowisień” jest najbardziej znanym utworem Juliana Tuwima z cyklu „Słopiewnie”. Zbiór stanowił intrygujący eksperyment językowy, gdzie poeta posługiwał się licznymi neologizmami. Nie przyświecał mu jednak cel intelektualny, treść wiersza ma odwoływać się do zmysłów wiersz Juliana Tuwima „Czereśnie” należy do drugiej części zbioru „Czyhanie na Boga”, wydanego w 1920 roku. Przedstawione zostaje wspomnienie ze zbioru tytułowych owoców, które robią na nim ogromne wrażenie. Posługuje się metodą impresjonistyczną w czasie budowy obrazu letniego wiersz „Chrystus miasta” Juliana Tuwima porusza temat zepsucia mieszkańców miasta. Utwór pochodzi ze zbioru „Czyhanie na Boga” wydanego w 1920 roku. Poeta wyraża swoją fascynację brzydotą i zepsuciem miasta, posługuje się więc znamiennym dla dwudziestolecia międzywojennego turpizmem. W utworze łączy naturalistyczny opis życia mieszczan z refleksjami na temat metafizyki i utwór poety dwudziestolecia międzywojennego, Juliana Tuwima „Wiosna” należy do zbioru „Sokrates tańczący” wydanego w 1920 roku. Ze względu na kontrowersyjną tematykę tom cieszył się tak dużą popularnością, że do 1930 roku miały miejsce aż trzy dodruki. Wiersz „Wiosna” porusza zresztą nie pierwszy raz problematykę związaną z zepsuciem moralnym mieszczan. Poeta posłużył się strategią skandalu, częstą i charakterystyczną dla dwudziestolecia, co pozwoliło mu na zdobycie ogromnego „Przy okrągłym stole” Juliana Tuwima dotyczy tematyki miłosnej. Poeta zadedykował go swojej żonie, Stefanii. Byli razem od 1912 roku (ślub wzięli w 1919) i mimo różnych przeciwności losu, problemów psychicznych czy choroby alkoholowej artysty, pozostali małżeństwem do jego śmierci w 1953 roku. Popularność utwór zawdzięcza muzycznej interpretacji wykonanej przez Ewę Demarczyk. Jej piosenka „Tomaszów” ma co prawda lekko zmieniony tekst, jednak oryginalna treść została dzięki niej bardzo Juliana Tuwima pod tytułem „Mieszkańcy” pochodzi ze zbioru „Biblia cygańska” opublikowanego w 1933 roku w Warszawie. Autor krytykuje w utworze życie mieszczan i ich zachowania. Ukazuje to jego przemianę w światopoglądzie, która miała miejsce na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych. Poeta, wcześniej zafascynowany życiem w dużym mieście, teraz wyraża swój niesmak i oburzenie wobec fałszywego, zawistnego oraz skupionego na pieniądzach życia społeczeństwa „Colloquium niedzielne na ulicy” został wydany w roku 1920 w tomiku poetyckim Juliana Tuwima pod tytułem: ”Sokrates tańczący”. Jak sama jego nazwa wskazuje, przedstawia on dialog kobiety z flirtującym z nią mężczyzną. Pomimo tego, że w wierszu poznajemy wypowiedzi mężczyzny, to bez problemu jesteśmy w stanie sobie wyobrazić co odpowiedziała mu “Do krytyków” autorstwa Juliana Tuwima jest jednym z najbardziej reprezentatywnych dzieł dla twórczości poety. Obrazuje on lekkie i żartobliwe podejście do kwestii utworów poetyckich. Wiersz można potraktować jako swego rodzaju manifestację poglądów i wartości, które reprezentowała w Dwudziestoleciu Międzywojennym grupy literackiej Skamander, której Tuwim był jednym z członków. “Do krytyków” pokazuje podejście poety do twórczości i jej roli w świecie wolnego kraju, a zarazem stanowi pochwałę zwykłego, codziennego, wolnego od wojny i zaborów życia. Nawigacja wpisu
Interpretowany wiersz „Chrystus miasta” Juliana Tuwima porusza temat zepsucia mieszkańców miasta. Utwór pochodzi ze zbioru „Czyhanie na Boga” wydanego w 1920 roku. Poeta wyraża swoją fascynację brzydotą i zepsuciem miasta, posługuje się więc znamiennym dla dwudziestolecia międzywojennego turpizmem. W utworze łączy naturalistyczny opis życia mieszczan z refleksjami na temat metafizyki i egzystencji. Chrystus miasta — analiza utworu i środki stylistyczneChrystus miasta — interpretacja wierszaChrystus miasta — analiza utworu i środki stylistyczneUtwór składa się z trzynastu nieregularnych strof, od dwóch do nawet dziewięciu wersów. Pojawia się dwuwersowy refren („Tańczyli na moście / Tańczyli noc całą”), który pojawia się trzykrotnie w różnych formach („Tańczyli na moście / do rana”, „Tańczyli na moście / dostojni goście”). Rymy w utworze, występują w układzie reprezentuje lirykę pośrednią, podmiot liryczny przedstawia sytuację liryczną z boku, z perspektywy obserwatora. Nie wyraża też wprost swoich opinii (jak na przykład w „Mieszkańcach” czy „Wiośnie”, gdzie pokazywał swoje nacechowanie emocjonalne pejoratywne), chociaż treść utworu wskazuje na krytykę zachowań mieszczaństwa. W utworze można wyróżnić dwóch bohaterów lirycznych — tytułowy Chrystus i półświatek miejski: prostytutki, złodzieje, osoby o najgorszej reputacji. „Chrystus miasta” zawiera niewiele środków stylistycznych. Pojawiają się charakterystyczne dla twórczości Tuwima i całej grupy skamandrytów środki stylizujące na mowę potoczną, między innymi kolokwializmy i wulgaryzmy („syfilitycy”, „łotry”, „chlacze wódki”, „hycle”, „starcy rozpustni”, „patrzyli nań spode łba”, „psubraty”, „żarli”, „pijus”), które odpowiadają sposobowi wypowiadania się bohaterów lirycznych oraz nastrojowi panującemu na ulicy. W utworze dominują wyliczenia („Zbiry, katy, wyrzutki, / Wisielce, prostytutki, / Syfilitycy, nożownicy, / Łotry, złodzieje, chlacze wódki”, „Żebracy, ladacznice, / Wariaci chytre szpicle”, „Latarnie, szubienice, / Hycle”, „Żarli. Pili. Tańczyli”, „Mówili, mówili, pytali”, „padli. Płakali”), część strof składa się głównie z nich. Zastosowano również anafory i epifory (kilka wersów rozpoczyna się słowem „tańczyli”, a kończą się czasownikiem „milczał”). Sytuację uplastyczniają epitety głównie nacechowane emocjonalnie pejoratywnie („chytre szpicle”, „dostojni goście: psubraty”, „wstydliwi samogwałciciele”, „taniec dziki”). Ekspresję wypowiedzi podmiotu lirycznego wzmacniają wykrzyknienia („Dalej! Dalej!”) i pytania bohaterów lirycznych („Coś za jeden?”, „Coś za jeden”)Utwór opisuje nocny taniec na moście. Nie ma on jednak znamion eleganckiej i radosnej zabawy, a raczej spotkania ludzi, którzy są odrzuceni przez społeczeństwo. Podmiot liryczny naturalistycznie i dokładnie opisuje uczestników „balu”. Są to między innymi zbiry, wyrzutki, prostytutki, osoby chore psychicznie, złodzieje, łotry, alkoholicy czy chorzy na choroby zakaźne, np. syfilis. Ich zabawa sprowadza się do picia, obżarstwa i tańca. Wygląda to tragikomicznie w oczach Tuwima. W zgranym i znanym sobie towarzystwie pojawia się jednak jedna osoba, której nikt nie zna. Nieufne z początku wyrzutki przyglądają mu się z pogardą, kpią z nieznajomego i traktują okrutnie. Po jakimś czasie zaczynają jednak przyglądać się mu z zaciekawieniem i pytają, kim właściwie jest. Człowiek ten nie odpowiada jednak i uparcie milczy. Rozpoznaje go jedna kobieta, prawdopodobnie prostytutka, Magdalena — wie, że jest to Chrystus. Jezus dalej nic nie mówi, zaczyna jednak cicho płakać. Robi to ogromne wrażenie na zgromadzonym tłumie, który przestaje tańczyć i również pogrąża się w płaczu. Można uznać to za zjednoczenie grupy i pewnego rodzaju żal za liryczny opisuje scenę w sposób zdystansowany. Nie widzi w nich dobra, nie obdarza miłością należną każdemu boskiemu dziecku, a wręcz przeciwnie; widać jego obrzydzenie ich zachowaniem, jak również wyglądem. Stanowi więc przeciwieństwo przychodzącego do nich Chrystusa, który pochyla się nad ich losem i przychodzi ich nawracać. Jest to zgodne z nowotestamentową wizją Syna Bożego, który przychodził do grzeszników i ludzi marginesu. Nie poucza ich, a płacze i lituje się nad ich życiem. Kontrast rozbawionego pijanego tłumu ze statycznym Bogiem ma na celu uspokojenie ich bez ingerencji. Czeka, aż zostanie rozpoznany, i tak się właśnie dzieje. W motywie płaczącego Boga można odnaleźć nawiązanie do biblijnej sceny płaczu nad Jerozolimą, gdzie obserwując wielkie miasto i zastanawiając się nad jego losem, pojawia się zwrot „i Pan zapłakał”. Przypomina to zwrot z utworu („Płakał…”). Jezus nie mści się na nich, nie wybucha gniewem, a próbuje ich nawrócić. Chce im pokazać, że są dla niego ważni, mimo że odrzucili jego nauki. Lituje się nad nimi i chce im udowodnić, że chce uratować ich wyrzutków można interpretować dwojako. Z jednej strony zauważenie swojego ciężkiego losu i niesprawiedliwości, a z drugiej może oznaczać ich szczery żal za grzechy i chęć zmiany, poprawy. Może na to również wskazywać motyw mostu, na którym tańczy margines. Jest on uznawany za symbol przejścia, zawieszenia między dwoma sytuacjami. Właśnie tam odbywa się taniec postaci pogubionych i zepsutych moralnie. Kobieta, która rozpoznała Chrystusa, zdecydowanie jest warta uwagi. Jej imię tworzy aluzję do biblijnej Marii Magdaleny, która była nawróconą ladacznicą. Chrystus przyjął ją do swoich uczniów, co było skandaliczne, ludzie nie uważali ją za godną bożego nauczania. Jej historia jest doskonałym przykładem wybaczenia i litości boskiej. Pod wpływem tego zmieniła swoje życie i zaczęła żyć zgodnie z naukami Jezusa. Magdalena z wiersza znajduje się w złym środowisku, możliwe, że jest prostytutką, jednak jedyna poznaje Chrystusa. Ma więc ona podobnie jak Maria Magdalena szansę na zmianę swojego życia i odkupienie win. Ma to dać przykład reszcie wyrzutów, by mogli również odmienić swój los.
chrystus miasta julian tuwim tekst